Aktualności - Biznes

Przemysław Rokicki: Pomagaliśmy klubowi jeszcze za czasów gry na SMS-ie

Właściciel firmy Silver Catering, współpracującej z klubem w zakresie obsługi cateringowej, przyznaje, że nie wahał się pomóc Widzewowi, gdy ten był w potrzebie.

Współpraca firmy Silver Catering z klubem rozpoczęła się niedługo po jego reaktywacji, gdy drużyna występowała jeszcze na boisku Szkoły Mistrzostwa Sportowego, przy ul. Milionowej. Zaczęło się od bezinteresownej pomocy, a skończyło na szeroko zakrojonej współpracy i przeniesieniu się firmy na stałe na stadion przy al. Piłsudskiego 138.

Dzisiaj Silver Catering ma już na koncie obsługę kilkudziesięciu meczów domowych Widzewa, spotkań piłkarskich Mistrzostw Świata U20, a także organizację wielu imprez w Sali Kolumnowej Serca Łodzi. Usługi tej firmy wybrała też pierwsza drużyna Widzewa, która chętnie korzysta z pysznych i pożywnych zestawów nie tylko po meczach, ale również w tygodniu, po treningach. Dobry smak i wysoką jakość cenią również goszczący na stadionie Widzewa rywale czerwono-biało-czerwonych.

widzew.com: Czemu catering? Skąd pomysł na taką właśnie działalność?

Przemysław Rokicki (właściciel firmy Silver Catering): Wszystko zaczęło się od działalności typowo restauracyjnej, kiedy dziesięć lat temu otworzyliśmy "Nową Łódź". Wielu spośród naszych klientów potrzebowało pewnego rodzaju usługi o określonej jakości, ale świadczonej również poza restauracją, czyli w firmach, domach czy po prostu miejscach niemających własnej kuchni. W związku z tym zdecydowaliśmy się skoncentrować na cateringu mającym formę restauracyjną, czyli wyższej jakości, gdzie na miejsce jedzie kucharz, obsługa, a nie zawozi się tylko gotowe, zapakowane dania. Naszym klientom zależy na niezależności i komforcie, ale też byciu traktowanym indywidualnie.

Jak od restauracji i cateringu przeszliście do współpracy z Widzewem, a wreszcie przeniesienia właściwej działalności cateringowej na stadion przy al. Piłsudskiego 138?

- Zaczęło się od tego, że swego czasu nasze usługi poznał jeden z członków Stowarzyszenia RTS Widzew Łódź i to on zapytał nas, czy może nie chcielibyśmy zająć się dostarczaniem cateringiem na stadionie SMS-u. Zgodziliśmy się od razu i w tym trudnym czasie wspieraliśmy klub bezinteresownie, nie oglądając się na kwestie finansowe. Jestem kibicem, więc nie musiałem się nad tym w ogóle zastanawiać. Gdy Widzew przenosił się na stadion i wiadomo już było, jakie są na obiekcie przestrzenie do zagospodarowania, zaproponowano nam ulokowanie tam swojej działalności. To było dla mnie swego rodzaju spełnienie marzeń. Możliwość obsługiwania tego nowoczesnego obiektu była dla mnie i całej firmy ważnym momentem i dużym krokiem na drodze rozwoju, chociaż w tamtym czasie nikt nie mógł spodziewać się jak klub i jego kibice zadomowią się na stadionie.

Czyli z Widzewem związany jest pan od dawna?

- Tak, kibicuję drużynie od 1994 albo 1995 roku. Pamiętam wiele jego spotkań, również w tych gorszych czasach, gdy na przykład przez potężną ulewę mecz z Piastem Gliwice w 2014 roku musiał zostać przerwany i dokańczany w późniejszym terminie. Mam bilety z wielu spotkań i wielki sentyment do klubu od ponad dwudziestu lat, a najbardziej zapadło mi w pamięci starcie z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. Pamiętam też serwowany na trybunie A catering i sławne kiełbaski z grilla.

Praca przy Piłsudskiego 138 jest więc dla pana czymś więcej niż po prostu pracą?

- Możliwość obsługi sali bankietowej stadionu Widzewa i gości klubu to dla mnie coś osobistego. Poza tym nasza praca to nie tylko sprzedaż produktu i usługi, ale także emocje. Dlatego staramy się wkładać w to całych siebie. Chcemy, żeby nasi goście byli zadowoleni i wracali do nas z przyjemnością.

Jakie było największe wyzwanie, z jakim dotychczas się mierzyliście?

- Robimy sporo eventów na 1,5-2 tysiące osób, czyli takie już naprawdę duże wydarzenia. Ale największy sprawdzian przeszliśmy chyba w zeszłym roku przy okazji Mistrzostw Świata U20 organizowanych na stadionie Widzewa. Oprócz obsługi cateringowej meczów mundialu organizowaliśmy wówczas sporo innych wydarzeń sezonowych i doszło do sytuacji, w której w jednym czasie mieliśmy mecz na stadionie i bodaj trzy wesela terenie, obsługiwanych tylko przez naszych pracowników. Było to o tyle nietypowe, że podczas mistrzostw świata mieliśmy utrudniony i ograniczony dostęp do naszych pomieszczeń na stadionie, więc sama logistyka była wówczas niezwykle wymagająca, nie mówiąc już o koordynacji wszystkich działań i dopilnowaniu odpowiedniej jakości oferowanych w kilku miejscach usług.

Który z meczów Widzewa był dla Silver Catering najbardziej wymagający?

- Myślę, że mecz otwarcia. To było duże wydarzenie i olbrzymia niewiadoma pod wieloma względami. Z naszej perspektywy wszystko zakończyło się jednak pozytywnie. Myślę, że goście mogli być zadowoleni, zwłaszcza że razem z nowym stadionem pojawił się inny standard. To była duża zmiana w stosunku do tego, co działo się w zakresie cateringu na starym obiekcie, dlatego wymagania kibiców na pewno były duże. Nie serwujemy co prawda tak dobrze przypieczonej kiełbaski, jak miało to miejsce w przeszłości, ale przyrządzamy jedzenie na świeżo, przygotowywane tego samego dnia, rozkładane maksymalnie późno i dostarczone najbezpieczniejszych warunkach. Dbamy o najwyższą jakość.

Uprzedził pan trochę moje pytanie o wasze największe wartości. Rozumiem, że to właśnie ta jakość opierająca się między innymi na świeżości?

- Zgadza się. Mało kto zdaje sobie sprawę, że co mecz obsługujemy około siedemset osób. Dlatego jeśli gramy w niedzielę o 13:05, to kucharze przychodzą do pracy na godzinę 4 w nocy, a w przypadku soboty o 19:10, są już na obiekcie od 8 rano. Wyposażyliśmy stadion w chłodnię i mroźnię, żeby mieć na obiekcie pełnię możliwości w zakresie realizacji naszych usług bezpiecznie i w dobrych jakościowo warunkach. Mamy kuchnię centralną na drugim piętrze, dwie kuchnie wydawcze na pierwszym piętrze, które służą nam w czasie meczu jako punkty sprzedażowe oraz powierzchnie magazynowe na parterze i pierwszym piętrze.

W dobie koronawirusa spora część waszej działalności została ograniczona. Jak radzicie sobie w tym trudnym czasie?

- Dla nas największą wartością są ludzie, dlatego nie zdecydowaliśmy się na redukcję zatrudnienia. Staramy się odpowiednio dostosować ofertę, dlatego przestawiliśmy się obecnie na przygotowywanie obiadów na cały tydzień, pakowanych w worki próżniowe, które dowozimy dwa razy w tygodniu. Wszystkie informacje na ten temat znaleźć można na naszym Facebooku (SZCZEGÓŁY). Teraz, na majówkę, wprowadzamy specjalną ofertę dotyczącą słodkości. Bardzo dużą wagę w ich kontekście przywiązujemy do produktów, ale też do przygotowania i wyglądu. Nie jest to typowa cukiernia masowa, a wykonanie ręczne i precyzyjne. Przygotowujemy też na przykład okazyjne torty. W najbliższym czasie chcemy uruchomić sklep internetowy, a na razie stawiamy na rozszerzenie działalności na Facebooku, gdzie założyliśmy nowy profil dla naszej działalności cukierniczej (WIĘCEJ). Tam wszyscy mogą podejrzeć na bieżąco, co mamy do zaoferowania. wierzymy, że dzięki aktywnemu działaniu uda nam się przetrwać ten trudny czas. Wiadomo, że komunii w tym roku nie będzie, jeśli wrócą wesela to z wielkimi obostrzeniami, dlatego naszych pracowników zaangażować musimy w inną działalność, która pozwoli nam przejść wspólnie przez związane z koronawirusem problemy.